O mnie

.

.

Szanowni Państwo!

.

Na tej stronie zamieszczam kilka informacji o procedurze in vitro, jej etapach i towarzyszących jej zabiegach. Nie po to żeby ją reklamować, przeciwnie – po to by uświadomić innym jak to w pełni wygląda, jak odhumanizowana na różnych jej etapach jest to metoda. Starałam się także uczciwie opisać czym poczęcie się na szalce Petriego grozi dziecku i matce. Rodzice zgłaszający się do klinik in vitro, nie dostają podczas procedury pełnych, a co za tym idzie prawdziwych informacji na ten temat. Istotne, a rzadko poruszane są także zaburzenia genetyczne, mające wpływ na życie dzieci, rodziców a także na dalsze pokolenia, jak np. zaburzenia imprintingu genów, dziedziczenie bezpłodności męskiej, przeniesienie zmian w genomie na kolejne pokolenia i inne. Ważne są także problemy etyczne które wiążą się z poczęciem in vitro, jak np. surogacja, „projektowanie” dzieci, pozyskiwanie komórek macierzystych z zarodków, modyfikacja ludzkiego genomu, klonowanie człowieka czy zamrażanie embrionów. Bez in vitro problemy te by nie istniały.

Wtedy, kiedy bardzo pragniemy dziecka, wiele rzeczy i informacji tłumaczymy sobie na swój sposób, niewygodne wątpliwości przemilczamy, bo przecież jakoś to będzie, byle już, byle jak najszybciej pojawiło się w naszym życiu dziecko. Nie zwracamy uwagi na wszystko co ważne, dokumenty podpisujemy automatycznie, często nawet nie czytając ich dokładnie. Nie widzimy niczego niezwykłego w tym, że w umowie jest zapis że jeśli w klinice zajmującej się in vitro pęknie rura lub dojdzie do włamania lub kradzieży i nasze zarodki-dzieci zginą, klinika za to nie odpowiada. I wiele innych…

Poprzez link kieruję na osobną stronę o ratowaniu zamrożonych embrionów utworzonych podczas procedury in vitro i o adopcji preimplantacyjnej/prenatalnej. Podczas procedury in vitro rzadko kto myśli o tym, co stanie się po zapłodnieniu z ich zamrożonymi embrionami jeśli uda się po pierwszym transferze zajść w ciąże. Bywa tak, że zostaje wtedy zamrożonych kilka, czasem kilkanaście embrionów po które ich rodzice już nie wrócą, bo cieszą się już dzieckiem. Znam parę, w której kobieta zaszła w ciążę po pierwszym transferze, a rodzice chcieli tylko jedno dziecko i zostały im zamrożone 23 embriony. Obecnie ustawa o leczeniu niepłodności ogranicza liczbę embrionów które można zamrozić, jednak są od tego wyjątki, które są często wykorzystywane.

Chciałam informacjami zamieszczonymi na tej stronie przestrzec pary które zastanawiają się nad procedurą in vitro. Nie idźcie tą drogą! To droga zbyt ciemna, zbyt nieludzka, niegodna człowieka, okupiona życiem innych i łamaniem praw najmniejszego człowieka. To narażanie poczętych dzieci na poważne genetyczne choroby, a kobiety na szereg komplikacji zdrowotnych. Nie dajcie się nabrać na piękne drogie reklamy ślicznych małych zdrowych dzieci. Tak, takie dzieci też rodzą się po in vitro, to prawda. Nawet większość dzieci po in vitro rodzi się piękna i zdrowa – zapewne także dlatego że te chore, z wadami genetycznymi, z ciężkimi upośledzeniami są niszczone już podczas diagnostyki preimplantacyjnej lub abortowane później podczas ciąży. A jeśli zdarzy Wam się rozpad małżeństwa, związku, prawo polskie jest tak dziurawe, że nie zaoferuje Wam ochrony Waszych zamrożonych embrionów (nie zapewnia tego nawet ustawa o leczeniu niepłodności, która weszła w życie w listopadzie 2015 r.). Kobieta nie ma szans transferować do macicy swoich dzieci bez zgody ich ojca, który w większości przypadków już nie zgadza się na to, żeby kobieta mogła zabrać dzieci z kliniki i je urodzić. Można zawsze wstąpić jeszcze na drogę sądową w tej sprawie, ale to trudna droga, ciężka walka, mało kto się na to decyduje. Wyroki sądów są często niepomyślne dla dzieci, uzasadniając prawa ojców, którzy wydać zgody na transfer dzieci nie chcą.

Spodziewam się, że zapewne zaatakują mnie zwolennicy in vitro, nazwą staroświeckim oszołomem i niedouczonym katotalibem. Bibliografia pod poszczególnymi tematami kieruje do naukowych źródeł, więc proszę do autorów tych prac i badań kierować ewentualne skargi. Bardzo proszę także o uszanowanie moich poglądów. Ja nie wypisuje do klinik zajmujących się zapłodnieniem in vitro żeby pozamykali swoje kliniki, chociaż tego bardzo bym chciała. Ja także kiedyś byłam skłonna przeciwników in vitro nazwać niepostępowymi ludźmi, którym brakuje wiedzy o najnowocześniejszych osiągnięciach nauki, skoro krytykują taki postęp jak in vitro. Może i postęp, bo kiedyś medycyna i technika nie potrafiły począć dziecka na szkle. Ale za jaką cenę…? Dzisiaj – po pogłębieniu wiedzy w tym temacie, po wielu rozmowach z innymi kobietami i z mężczyznami którzy przeszli tą procedurę, także z lekarzami, genetykami – mój pogląd na zapłodnienie in vitro zmienił się całkowicie. Nie byłam przeciwnikiem in vitro, ale jestem i będę. Nie ze względów religijnych, ale ze względów humanitarnych, czysto ludzkich. I będę całą swoją mocą powstrzymywała innych by nie podejmowali decyzji o zapłodnieniu in vitro, rezygnowali z niej, wycofali się. Będę także wspierała tych rodziców, którzy już odbyli procedurę in vitro i mają zamrożone swoje poczęte dzieci w tym, żeby po nie wrócili (jeżeli mają takie możliwości), skoro dali im życie.

Zapraszam do przeczytania informacji na stronie.

.

.

.